wtorek, 29 października 2013

STRÓJ NA CODZIEŃ czyli w czym do żłobka?

    Pomimo pięknej złotej jesieni i temperatury ok 20 st. C, obie złapałyśmy jakąś infekcję, więc na razie nowych sesji brak. Postanowiłam pokazać Wam jednak to, w czym moja córa najczęściej pokonuje drogę do "żłobeczka" i z powrotem.
    Oto wygodny a jednocześnie uroczy zestaw. Komfortowe dzianinowe spodenki, pod które wkładamy rajtuzki. Do tego cudny sweterek na podszewce, który w bezdeszczowe dni z powodzeniem zastępuje kurteczkę. Jest ciepły i do tego śliczny, świetnie się go zakłada, bo jest mięciutki, mamy wiedzą jak ciężko ubrać dziecko w coś sztywnego. 
    No i... kto powiedział, że małe dziewczynki muszą chodzić tylko w spódniczkach czy sukienkach?
Laura ma na sobie:
Czapka i szalik : no name (bazarkowy)
Sweterek : Zara
Dzianinowe spodenki : hym właśnie odkryłam że nie mają metki z nazwą firmy ;)
Brązowe botki : Zara














poniedziałek, 28 października 2013

Jak odstawić dziecko od piersi?

     Kiedy postanowiłam zakończyć kamienie piersią zaczęłam od przeszukiwania internetu, w celu znalezienia jakiegoś cudownego sposobu. I oczywiście ... nie znalazłam, trafiłam nawet na jakiś czat z Dorotą Zawadzką, znaną jako "Superniania". Na pytanie :"jak odstawić dziecko od piersi?" odpowiedziała: "konsekwentnie". Hym... no dobrze    czyli JAK??? :) Wszędzie znajdziecie porady jak karmić piersią, ale naprawdę ciężko znaleźć coś na temat zakończenia. Zwłaszcza że nie ma jednego sposobu na wszystkie dzieci, inaczej odstawia się 6-miesięcznego niemowlaczka a inaczej 16-miesięcznego. A jeszcze inaczej dwu czy też 3 latka.



     Ponieważ mam to na świeżo, postanowiłam się z Wami podzielić tym, jak ja to zrobiłam. Bo jest to jakiś cud, sama w to jeszcze nie wierzę. Jako że moje dziecko to niesamowity SSAK myślałam, że to się po prost nigdy nie uda! Od urodzenia, a właściwie nawet przed urodzeniem ciągle ssała, czułam to w brzuszku w ostatnich tygodniach ciąży :))).
Żartowałam ze znajomymi że skończę karmienie kiedy Laura pójdzie na studia, ale prawda jest taka że okropnie się tego momentu bałam, więc wciąż to odkładałam w czasie.
Zanim zostałam mamą założenie było takie, że karmię do około roczku. Ale kiedy już mamą zostałam, wiele moich idealistycznych teorii poszło..., powiedzmy, że nie przeżyło zderzenia z rzeczywistością.

     Ostatnio myślałam o tym z dość dużą intensywnością, zwłaszcza że zauważyłam, iż ssanie jest dla niej rodzajem... powiedzmy terapii, sposobem na "wyżycie się", odreagowanie całego dnia. Gdybyście mogły to zobaczyć: nie chciało mi się z nią siedzieć, bo karmienie trwało długo, więc leżałyśmy obok siebie. A raczej ja leżałam, a ona chodziła po mnie i skakała mając jednocześnie "ciuciu" w buzi. Zdarzało się, że spadła ze mnie trzymając zębami cycka, oj oj bolało :).

     No OK, ale do rzeczy. Pewnego wieczoru nakarmiłam ją jak zwykle, a kiedy obudziła się po ok 1,5 godz. (bo zapomniałam dodać najważniejsze: moja córka ma 16 mcy i budzi się ok 5-8 razy w nocy!!!) już do niej nie poszłam. Poszedł za to Tatuś. Dał herbatki, pogłaskał po pleckach, ona wyła w niebogłosy, ale po ok 10 min wrócił. SUPER, usnęła!!! Pierwszy sukces! I tak czynności te powtarzał w nocy ok 6 razy. Ja udawałam, że nie ma mnie w pokoju, nakrywałam się kołdrą, żeby mnie nie widziała. W ciągu dnia, kiedy sobie przypominała o "ciuciu" próbowałam ją czymś zając, dać coś innego do jedzenia, do picia, wszystko żeby nie przypomniała sobie :))). A popołudniowa drzemka? - Spacer. Na szczęście zasypiała bez większego problemu.
Dziś jest już piąta doba, więc chyba można powiedzieć, że odnieśliśmy sukces. Oczywiście nie udało by się to bez pomocy Tatusia, który z cierpliwością porównywalną do cierpliwości świeżo upieczonych mamusiek, dawał radę. Podziwiam i dziękuję!!!
Gdybym to ja do niej chodziła i próbowała ją położyć bez "ciuciania" darłaby się przez co najmniej godzinę. Wiem, bo sprawdziłam to 2-3 miesiące temu kiedy pierwszy raz próbowałam odstawić.

Jak poradziłam sobie z obolałymi piersiami opiszę w kolejnym poście.





sobota, 26 października 2013

Odważne połączenie: RÓŻ I CZERWIEŃ

     Dla niektórych nie do zaakceptowania, dla innych wręcz przeciwnie. Z pewnością bywa kontrowersyjne, myślę jednak, że wszystko zależy od odcienia różu. No i oczywiście tego kto to nosi, dzieciaczkom z pewnością o wiele więcej przystoi :).
Oto codzienny zestaw, bardzo wygodny dla Małej i dla mamy też, bo kiedy zrobi się cieplej w każdej chwili można zdjąć jedną warstwę ubrania. Uwielbiamy tego typu zestawy.
Zobaczcie jak prezentowała się Laurka podczas jesiennego spaceru.


Laura ma na sobie: 
  • czapka: sofia (kupiona na bazarku)
  • golf: united colors of benetton
  • bezrękawnik: firma"else" zakupiony na bazarku
  • spodnie: zara (boys:))
  • buciki: coolclub (kupione w SMYKu)







Uwielbiam tę czapkę, jest śliczna, bardzo dziewczęca. Pasuje zarówno do eleganckich jak i bardziej sportowych zestawów. Kupiła ją dla Lauruni moja teściowa, nosi ją już bardzo długo, na szczęscie czapka rośnie razem z Małą. Z pewnością pojawi się jeszcze w niejednym zestawie.







środa, 23 października 2013

Nostalgia za odchodzącym LATEM... czyli mały człowiek i morze ;)

      Na dobry początek postanowiłam przywołać ostatni letni weekend, który spędziłyśmy z grupką przyjaciół nad pobliskim Zalewem Budzyń (Kryspinów). Było cudownie, gorąco, mało ludzi i cała plaża dla nas.
Czyż Laura nie wygląda słodko? Taka maleńka, że zalew prezentuje się przy niej jak najprawdziwsze morze.

Poniżej pełna stylizacja:

Laura ma na sobie:
kapelusz: Smyk
body: Zara
Sukienka i legginsy: Name It (zakupione w second hand)
Sandałki : Lasocki CCC
Okulary: własność mamy 

Na plaży w celu uchronienia oczek przed słońcem kapelusik nosiła tyłem do przodu :)