Żartowałam ze znajomymi że skończę karmienie kiedy Laura pójdzie na studia, ale prawda jest taka że okropnie się tego momentu bałam, więc wciąż to odkładałam w czasie.
Zanim zostałam mamą założenie było takie, że karmię do około roczku. Ale kiedy już mamą zostałam, wiele moich idealistycznych teorii poszło..., powiedzmy, że nie przeżyło zderzenia z rzeczywistością.
Ostatnio myślałam o tym z dość dużą intensywnością, zwłaszcza że zauważyłam, iż ssanie jest dla niej rodzajem... powiedzmy terapii, sposobem na "wyżycie się", odreagowanie całego dnia. Gdybyście mogły to zobaczyć: nie chciało mi się z nią siedzieć, bo karmienie trwało długo, więc leżałyśmy obok siebie. A raczej ja leżałam, a ona chodziła po mnie i skakała mając jednocześnie "ciuciu" w buzi. Zdarzało się, że spadła ze mnie trzymając zębami cycka, oj oj bolało :).
No OK, ale do rzeczy. Pewnego wieczoru nakarmiłam ją jak zwykle, a kiedy obudziła się po ok 1,5 godz. (bo zapomniałam dodać najważniejsze: moja córka ma 16 mcy i budzi się ok 5-8 razy w nocy!!!) już do niej nie poszłam. Poszedł za to Tatuś. Dał herbatki, pogłaskał po pleckach, ona wyła w niebogłosy, ale po ok 10 min wrócił. SUPER, usnęła!!! Pierwszy sukces! I tak czynności te powtarzał w nocy ok 6 razy. Ja udawałam, że nie ma mnie w pokoju, nakrywałam się kołdrą, żeby mnie nie widziała. W ciągu dnia, kiedy sobie przypominała o "ciuciu" próbowałam ją czymś zając, dać coś innego do jedzenia, do picia, wszystko żeby nie przypomniała sobie :))). A popołudniowa drzemka? - Spacer. Na szczęście zasypiała bez większego problemu.
Dziś jest już piąta doba, więc chyba można powiedzieć, że odnieśliśmy sukces. Oczywiście nie udało by się to bez pomocy Tatusia, który z cierpliwością porównywalną do cierpliwości świeżo upieczonych mamusiek, dawał radę. Podziwiam i dziękuję!!!
Gdybym to ja do niej chodziła i próbowała ją położyć bez "ciuciania" darłaby się przez co najmniej godzinę. Wiem, bo sprawdziłam to 2-3 miesiące temu kiedy pierwszy raz próbowałam odstawić.
Jak poradziłam sobie z obolałymi piersiami opiszę w kolejnym poście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz