wtorek, 26 listopada 2013

KOSZMAR USYPIANIA

Ta słodko śpiąca istotka to oczywiście moja Córa, ale żeby tak słodko spała mamusia, a czasami w końcu Tatuś, muszą się mocno natrudzić.



Po odstawieniu było super! Padała zmęczona ok 19-20, co prawda wstawała między 4 a 6 na "kałkę", ale szybko zjadała i jeszcze do ok 7-8 smacznie sobie spałyśmy.

Od czasu wyjazdu na długi 11-listopadowy weekend do babć, coś ją opętało. Nie zasypia wcześniej niż o 22, chociaż już od 19 daje znaki zmęczenia. Czy ją kąpię, czy nie, nie ma to znaczenia. Kąpiel działa w dwie strony, z jednej odpręża, rozluźnia, przygotowuje do spania, (chyba tylko mnie), z drugiej woda orzeźwia. Na moją córę, chyba w ogóle nie działa, kąpiel to po prostu kolejna fajna zabawa i okazja do śpiewania i tańczenia "aaapuuu, aaapuuu". (Dla niewtajemniczonych: A ram zam zam:)).

Na początku próbowałam kłaść ją około ósmej, ale szybko się poddałam, bo biegała po łóżku, 40 razy wołała pić, aż w końcu wracałyśmy do salonu. Po godzinie znowu idziemy spać, tym razem "kłakłecka" lub coś w tym stylu ciężko wyłapać każdą literkę, w każdym razie oznacza to książeczkę. 

OK, dawałam książeczkę, oglądanie, pytanie "co to?" na każdym rysunku, lub ulubione - naśladowanie pieska (o udawaniu pieska musi być oddzielny post!) i oczywiście - pić.
W końcu zaczęła się kłaść, co prawda na 2 sek i znowu książeczka, jedna druga. No dobrze już przyłożyła główkę do poduszki, a tu nagle "puci". Uhhh, no kur...Znowu? Odstawiam butelkę, prawie śpi, za chwilę znowu "puci!". I kiedy już już prawie widzę że śpi, myślami już jestem w salonie, ona podnosi głowę i krzyczy: AM!!! 
Och my God,!!! Cierpliwość matczyna kończy się ok 6 miesiąca życia dziecka!!!

No więc idziemy do kuchni, przygotowujemy kolejną, chyba już trzecią z kolei, kolację. O dziwo zjada całą. Jeszcze raz to samo, idziemy spać, ostatnie (mamy nadzieję) PA! PA! do Tatusia.
Wskakuje na łóżko łapie książeczki, ogląda raz jedną, raz drugą, dobrze, że w sypialni jest tylko tyle z jej książeczek. Znowu "puci", mama daje, Mała za chwilę przykłada głowę do poduszki z książką w rękach, jeszcze ostatnim tchnieniem "puci" iiii.... jest.... ŚPI.
Tak oto zasnęła z kanciastą książko-przytulanką :).
Czekam jeszcze chwilkę, żeby mocno zasnęła i przekładam do łóżeczka.


Wiem, wiem powinnam zostawić ją samą w łóżeczku, na 3...5...7 i po kłopocie.
Były też takie próby, ale kiedy usypia po dłuuugim płaczu, śpi niespokojnie, budzi się kilka razy dokańczając płacz. Przypomina to raczej ciągły płacz przerywany snem.

Macie jakieś sposoby na uśpienie/wyciszenie dziecka? Dodam, że czytanie książeczki nic nie daje, ale o tym następnym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz